8.14.2010


podobno jesteśmy społeczeństwem postkolonialnym. nie w sensie dosłownym ale mentalnym. żyjemy w przekonaniu, że coś nas ominęło, że inni wyprzedzili nas i teraz musimy gonić świat. gloryfikujemy młodość, spryt, zaradność, dobra konsumpcyjne, rozpaczliwie inwestujemy w dzieci, przy najbliższej okazji uciekamy stąd dokąd tylko się da. nie akceptujemy słabości, bezradności, choroby. hasła typu człowiek najwyższą wartością, funkcjonują dobrze tylko na papierze.
podobno kiedyś się uspokoimy, kiedyś nam to minie, przestanie w naszym działaniu dominować lęk, podobno (na szczęście) taka jest kolej rzeczy.

na marginesie
niepełnosprawność taka czy inna, jest sytuacją życiową niektórych osób, nie ich właściwością. różnica niby mała ale znacząca. jej waga ujawnia się nie tyle na poziomie języka, co działania. bo to jak myślimy (a mniej więcej od czwartego roku życia myślimy słowami) wyznacza sposób w jaki działamy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz