10.30.2010






wierzę Eriksonowi. przy odrobinie szczęścia, około trzydziestego piątego roku życia, człowiek osiąga dojrzałość.



nie dostalam pozwolenia na publikację, bo nie zapytałam. publikuję zatem bezprawnie, w ramach niespodzianki.

polecenie brzmialo, ułoż zdania z ż i rz, druga klasa.

Ciężarówka przewozi ważne towary. Mąż jest sprawcął ciąż. Żona żmija żartuje, że na księżycu są rzeki. Ciężary psujął kręgosłupy.

wszystko prawda.

na zdjęciu, autorka zdań. nie pierwszy, nie ostatni raz zapomniała się uczesać.

10.27.2010







wreszcie, dał się zwabić Czarownicy.... na ciasto. jadł tak ładnie, mlaskał i mruczał pod nosem, że Czarownica (niespodziewanie i wbrew zasadom) też się dała na ciasto zwabić.

10.25.2010

10.24.2010



los
ślepa siła, obdarzona podwójną mocą tworzenia i niszczenia zarazem (Agata Bielik-Robson). kategoria jeszcze nie pedagogiczna. szkoda, skoro jak twierdziła Radlińska, wychowanie jest slużbą nieznanemu.

10.22.2010










Pomarańczowego, niespodziewanie zagryzł pies. w starciu z prawdziwym zwierzem, nie miał, rzecz jasna, najmniejszych szans. po wszystkim, jego szczątki walały się po trawniku, tu głowa, ogon tam.
tymczasem, drugiego z dinozaurów zżerał smutek. dreptał wokół resztek kompana, kręcił się, obwąchiwał, odchodził, wracał. osowiały, jak nie on. w końcu, wypatrzyła go Czarownica. najpierw trochę dziwiła się, niedowierzała trochę. nieświadoma tragedii rzuciła miotłę w krzaki. przykucnęła. podobno, cały ranek spędziła oswajając Wrzosowego. podobno miotłę jakieś prawdziwe zwierzę wzięło za kija.

10.19.2010






padało cały dzień. to tu, to tam szukały schronienia. pod liśćmi kokornaku, w kaloszach Miłosza po starszej siostrze, zupełnie niechłopięcych a ulubionych.
podobno doszły do ogrodu sąsiadów, ktoś też je widział na środku chodnika. teraz, coś tam szepczą, chichoczą w mojej kieszeni, po swojemu.

10.17.2010



zdjęcie z dziś. na słowa brak mi sił.

10.14.2010







ciekawe dokąd szły....(?) razem, beztrosko, spokojnie.
zupełnie niepoważne, kompletnie niepotrzebne, cieszyły oko i obiektyw.

10.10.2010

kultura prefiguratywna
według Margaret Mead to taka, w której dzieci edukują rodziców. lepiej obyte z technologią, bardziej otwarte na wszelkie nowinki są nieocenionym źródłem wiedzy, doskonałymi przewodnikami w gąszczu know-how.


na fotografiach, projekty miseczek do ulepienia. powstały przy okazji nauczania mamy rysowania kwiatków. starsze z dzieci skoncentrowało się na formie, młodsze na elementach dekoracyjnych.

z pewnoscią istnieją inne od technologii dziedziny wiedzy i rodzaje umiejętności, w których współczesne dzieci bywają dorosłym przewodnikami, na przykład języki obce, lub szerzej kompetencje międzykulturowe.

10.09.2010

ludowizna – termin używany najczęściej w stosunku do muzyki ludowej. w żargonie własnym, określony styl spotykany nie tylko w rękodziele.
koniecznie hand made, najlepiej w barwach ziemi, niekiedy z elementami dekoracyjnymi nawiązującymi do flory. taki Rousseau'wski powrót do źródeł, romantyczna wizja ekologii.

10.07.2010


z pojęć zasłyszanych:
niepełnosprytni
- osoby z niepełnosprawnością intelektualną.
termin ukuł na jednym ze spacerów Tadeusz Wilichowski.

zdjęcie zrobione w trakcie warsztatów ceramicznych w zaprzyjaźnionej Trzykropce, realizowanych w ramach projektu Tacy Sami. wśród uczestników był również Tadeusz.

10.05.2010









zdjęcia zrobione przy okazji wyprawy do Lubczyny po papier

miała przyjemność z sukienki, taką jaką mają małe dziewczynki a nawet chłopcy, zanim odkryją, że jest w tym coś niestosownego. że fajnie jest, gdy tkanina majta się, łaskocze, że ciekawie układa się przy każdym powiewie wiatru, że ten opór który sprawia jest zaskakujący i miły. było w tym coś szalenie pierwotnego. już zapomniałam, że można tak przeżywać kieckę, bez kontekstu symbolicznego.

na ostanim ze zdjęć, ironiczne choć ciepłe spojrzenie na konwencję, formę kobiety efemerycznej, tajemniczej, nieuchwytnej, romantycznej, czy jakkolwiek ją nazwiemy - ukradkiem, dzinsy wyszły spod spódnicy:)

poniżej, dla odmiany kobieta pozytywistyczna. zajęta, piekielnie skromna i ideowa.

10.03.2010



znalezione
na zdjęciu, parafraza słów Oskara Wilde'a, powiedział we are all in the gutter, but some of us are looking at the stars. w ilu jeszcze pozornie beznadziejnych miejscach ulica dialoguje z literaturą? może niekiedy nie do końca świadomie, ale jednak. ktoś wreszcie powinien to wszystko należycie potraktować, zczytać i wyznaczyć miejski, uliczny szlak śladami kultur i kultury.

10.02.2010



prawie jak w happeningu nadmorskim Kantora. tylko dyrygenta brak. jest za to słodka ignorancja żywiołu.