4.28.2010


na zdjęciu tzwn. wyportkowanie
zdjęcie umieszczone z miłości do analoga i wyłącznie nasilającej się z biegiem czasu niechęci do wszelkich digital

4.26.2010


z archiwum pojęć zaniedbanych:
instytucja – wspólnota norm, wartości i celów, określa ją dynamika między tym co już utworzone a tym co jest w trakcie tworzenia
kto by pomyślał!

4.25.2010




fotografowanie miało być genialnym sposobem na ocalanie od zapomnienia, ostatecznie okazało się drogą konstruowania przeszłości. zapewne dlatego większość moich wspomnień z dzieciństwa ma barwę enerdoeskiej kliszy. bardzo wątpię w ich prawdziwość, wątpię w siebie na tych zdjęciach. przeszłość wydaje mi się równie tajemnicza jak przyszłość, z tą różnicą, że była i że minęła.
a jednak, nie da się ukryć, że fotografując wyraża się stosunek do świata i może to powinno mówić się dziecku o jego portrecie - zobacz, na tym zdjęciu jest moja miłość do Ciebie.

a więc, podobają mi się właśnie takie jak są teraz, surowe i delikatne, o barwie, której nazwy nie znam (bo „łososiowa” jest nazbyt dosłowna).
pod pływem temperatury stwardnieją, staną się brązowo-czerwone, wyraźniejsze i mocniejsze. powinnam się cieszyć, zastanawiać się jakim pokryję je szkliwem, kolorem i co potem, co po kolejnym wypale z nich wyjdzie.
tyle że.... już nie będą takie.

pedagogika od czasów Rousseau ma hopla na punkcie wolności. pedagodzy i pedagożki emancypują, wyzwalają, lub wręcz przeciwnie, w imię odpowiedzialności ograniczają, a nawet zniewalają. kłócą się, redefiniują i ripostują. to piękna, zażarta walka, w której biorą udział największe emocje, najbardziej wzniosłe słowa, bo toczą ją namiętni ludzie.
wolność jest możliwością wyboru. trzeba jednak umieć zauważać alternatywy, wyodrębniać je z pozornie bezkształtnej masy - podobnie jak w oceanie określa się prądy wody. to niełatwe zadanie.
niemniej, bez tej zdolności zauważania i nazywania opcji, wolność, przeraźliwie kurczy się aż po zniewolenie.
w jaki więc sposób, wesprzeć rozwój rozumienia przez dziecko płynnej rzeczywistości, nie ograniczając go? to paradoks, z którym peagogika nie bardzo daje sobie radę. póki co, ucieka po subtelne manipulacje.

4.24.2010


to dla odmiany już wygładzone, wypalone, oszkliwione i używane

dobrze jest czasem polepić trochę.  

na dobre lepienie przepis jest taki: nie myśl za dużo; dotykaj, ugniataj, masuj i głaszcz jak w miłości; na końcu czeka satysfakcja.

krytykę zostaw innym, sobie zaserwuj przyjemność dotykania. 

pomyśl, kiedy już oślepniesz, kiedy oczy zawiodą Cię, okulary i szkła kontaktowe, kiedy świat się rozmyje jak na obrazach Moneta lub Cezanne, dotykiem rozpoznasz odpowiednią materię. nie dasz się ogłupić, nie wypadniesz na obrzeża świata.