2.29.2012










o zdjeciach
szczeniaki
wcale nie obraźliwie, a wręcz przeciwnie.

na marginesie
luty mi się skończył, zupełnie nagle, nieoczekiwanie.

2.28.2012




on the dark side of light
no i proszę, można ściemniać światłem. wszakże, najciemniej jest pod latarnią, tak się doskonale tam wszystko zaciemnia, miesza, gmatwa i pitoli.

na marginesie
w najjaśniejszy dzień świata, musiało by być równie tajemniczo jak w najciemniejszy.


o zdjęciu
gdybym była religijna, powiedziałabym, że błogosławieństwo padło prosto z Nieba. jak pada na tych obrazkach wotywnych trzeciego sortu, Pamiątkach 1 Komunii Św.


zdjęcie z serii być jak...... jakby nie być - mieć kamuflaż idealny.

2.27.2012







skąd to wzruszenie na widok maleństwa?
biologia? siła doświadczenia? kwestia środowiska? a może estetyka? bo przecież nie każdy je odczuwa i wbrew niektórym ideologiom, nie zawsze nie każda kobieta.


o zdjęciach
żartobliwie:
ale kochanie nie top dziecka, może nam się jeszcze przydać!
bardzo serio:
wątpię.

2.26.2012



Simone Weil, mistrzyni syntezy, na pytanie czym jest kultura? odpowiedziała: kształtowaniem uwagi (S. Weil, Myśli)


o zdjęciu:

w tle okupywane przez chłopców lapidarium macew żydowskich.

jasne, mam kaca moralnego. chodzi za mną już drugi dzień, zagląda w oczy i mruczy, nie wstyd ci? odcinam się na różne sposoby:
- to tylko dzieci, z natury kolonizatorzy każdego kamienia,
- daleki przodek jednego - Żyd
i buńczucznie:
- mam nadzieję, że jakieś dzieci też będą bawić się na moim grobie.

ale kac to kac, nie puszcza tak szybko. zwłaszcza ten zintensyfikowany poprawnością polityczną.

2.25.2012









kulturowe scenariusze życia na Zachodzie to podobno:
życie jako tragedia, komedia, romas lub ironia - prawie jak gatunki literatury lub filmu. we wszystkich chodzi o perypetie w drodze do osiągnięcia szczęścia.
w Polsce podobne badania prowadzone w latach 80tych ujawniły biografie sukcesu, walki, cierpienia i obowiązku. jakby szczęście było wtedy w Polsce kategorią obyczajowo zabronioną, nieprzyzwoitą, wstydliwą, albo z założenia nieosiągalną. to tłumaczyłoby niektóre nasze sprawy, kiepską tradycję.

o zdjęciach
fioletowe pole
to taki dostojny, szlachetny i umiłowany kolor.

2.24.2012




z przeczytanych

Ktoś napisał kiedyś złośliwie, że świat jest kropelką błota zawieszonego w bezkresie; a człowiek jest zwierzęciem, które zrobiło karierę (Korczak, Pamiętnik)

o zdjęciu
zrobione w świątyni wiedzy nie kariery.
najlepsze miejsca, jak widać, były zajęte.


na marginesie

za każdym razem dopada mnie lekkość konstrukcji budynku Książnicy i jakoś zachwyca. tym bardziej, że na zewnątrz niewiele ją zapowiada.
czas płynie w tempie lektury. przy pisanym w getcie Pamiętniku Korczaka jest czasem chłodu, szaleństwa, dumy, rozpaczy i alkoholu. jest ostry, przenikliwy, hermetyczny i pełen nadziei oraz planów przyszłość - to najmocniej uderza.


http://www.ksiaznica.szczecin.pl

2.22.2012


o zdjęciu:
3 matki w 3kropce,
na tapecie, dzieci w 3aspektach:
- astma-alergia-dieta,
- granie na telefonie/komputerze
- o szkole, koniecznie krytycznie.

no i jak to? za sprawą jakiej magii z wesołej dziewczynki stałam się nudną, marudną matką?

czy można dzieci kochać beztrosko?

2.21.2012









czas mnie fascynuje od kiedy przeczytałam gdzieś, że sam w sobie nie jest zjawiskiem jednoznacznym.

biologiczny – różny dla różnych stworzeń.
starość psa nadchodzi wszakże szybciej niż człowieka.

fizyczny - uznana przez ludzi kategoria miary przebiegu wielu następujących po sobie zdarzeń. czyli pewien konstrukt intelektualny, dla którego odniesieniem jest liczba.
większość ludzi przyjmuje go jako coś naturalnego dar boski, z poczuciem czego każdy rodzi się. ale dla niektórych, pilnować czasu to trudna, niepojęta sztuka.

indywidualny, psychologiczny - oznacza przemijanie i nieodwracalność zdarzeń.
zanim stanie się kwestią prywatną (o ile w ogóle się nią stanie) jest narzuconą z zewnątrz strukturą porządkującą w formie jednostki (liczby).

na marginesie
wyobrażam sobie, że czas ma formę spirali. to taki kompromis między kolistą wizją czasu charakterystyczną dla plemion agrarnych, a liniową współczesną, naturalną dla szczepów wielkomiejskich.
najwyraźniej, ani ze mnie człowiek ziemi ani miasta.
a co z ludźmi internetu? jaką w ich mniemaniu formę posiada czas?

o zdjęciach
brak czasu wygląda tak.

jak widzisz Malwina, udało się.

2.15.2012



......mieć siłę mnicha buddyjskiego, spokój i opanowanie. dystans, ale nie obojętność. no i koncentrację. choć, pewnie to też naiwna idealizacja mnicha.....


o zdjęciu
normalnie, prawie zen
tylko brak szat w kolorze szafranu.

http://ogama.pl/

2.14.2012












noszę ze sobą cenny aparat, który wymyśliłem dwa miesiące temu i dzięki któremu zrealizuję większość moich nowych obrazów. przypomina malutki i delikatny aparat telewizji kolorowe j a nie okropny i twardy aparat fotograficzny. najwspanialsze jest w nim to, że jest zupełnie miękki. tak to oko (Salvador Dali). niestety, nie jestem tak utalentowana.

o zdjęciach
z serii miasto mówi.
tym razem, mowa plemienia. nic osobistego (żadnego kocham, love, czy Aśka to suka), żadnych paranoicznych Żydzi do gazu, albo precz z pedałami, nic otwarcie wrogiego JP (jebać policję). jedynie oznakowanie terenu, zaakcentowanie przynależności i lojalności.
świat młodych kibiców musi być pełen skomplikowanych rytuałów, inicjacji, które jeśliby zbadać łudząco przypomniałyby te (pra)stare.

lubię tę torię, która głosi, że mecze drużynowe są cywilizowaną formą wojny, walki. dlatego zapewne tak łatwo wymykają się spod kontroli.

terror corps to podobno szczecińska amatorska drużyna piłkarska. ale mogę mylić się.

na marginesie
M(iłosz) znów rozkręcił w szkole interes. sprzedaje granie na telefonie za karty piłkarzy.

koniec przerwy w przerwie od blogowania;)


nie ma co tak narzekać na walentynki. może to jedna z najlepszych rzeczy (prócz jogi), jaką mamy z importu. a że kicz i komercja? cóż, miłość z reguły jest nie dość że kiczowata to przereklamowana. chwile autentycznego uczucia zdarzają się rzadko, ale i tak warto ich wypatrywać.
za to niejednym wstydliwym nastolatkom taki dzień w roku, niektóre sprawy ułatwia.

na marginesie
wyjątkowo, prywata.
zainteresowanych jogą, jej sednem i aspektem kulturowym, zapraszam do przeczytania krótkiego tekstu w lutowym numerze e!stilo.

o zdjęciu
drzewo

2.11.2012



hot&sweet
niestety, niektóre hasła brzmią lepiej po angielsku. albo to kwestia opatrzenia się.

z pojęć własnych
kultura ceramiczna - obyczajowość związana z wytwarzaniem, użytkowaniem i wartościowaniem przedmiotów ceramicznych. ma znaczenie dla wyborów konsumenckich, a także jakości codziennej egzystencji. dobrze by była jak najwyższa.

na marginesie
w trosce o rozwój kultury ceramicznej i humanistycznej, koniecznie przerwa.







już się przekonałam że z garami jest jak z winem, im starsze, tym cenniejsze. teraz mogę narzekać, że jakiś melanż mi wyszedł, a za jakiś czas będę pamiętać wyłącznie przemiłe okoliczności szkliwienia, w melanżu wypatrzę jakieś interesujące odcienie i stwierdzę, że ostatecznie gary mogą być.

o zdjęciach
mizerne, ale szczere. bez podbarwiania, bez hadeerów, szczególnego kadrowania. gary chropowate, krzywe - jak je matka stworzyła. ale wiadomo, matki się nie wybiera, a na dzieci, nie wypada narzekać.

w tle, łapy psa. towarzyska bestyja.

2.10.2012









jest taka scena w American Beauty, w której pusta plastikowa reklamówka unosi się na wietrze. prozaiczna, kiczowata, dosadna i głupio piękna. jedyna, którą zapamiętałam.

o zdjęciach

Mazurska - to podwórka pełne niespodzianek, idealnych kompozycji, niewybrednych malunków naściennych. uwielbiam. każdorazowo wpadam w zachwyt, jak nastolatka, która odkryła szersze prawa estetyki, wybiła się z dzielenia świata na brzydkie i ładne, chropowate i gładkie.


pierwszy raz z czymś takim spotkałam się :
...Will Kymlicka, bez wątpienia najważniejszy z teoretyków prowadzących systematyczne badania nad wielokulturowością, wrażliwy na wielość.....

to jak to? mężczyzna czy kobieta? chłop czy baba? facet jednak. ale i tak, mimo wiedzy nazwisko myliło mnie na tyle skutecznie, że Will Kymlicka w mojej głowie przybrała postać jakiegoś niezdecydowanego transseksualisty.

rzecz chyba jest niezupełnie bez znaczenia, ponieważ czytając teksty filozoficzne czy naukowe autorów o obcych nazwiskach, najczęściej mam przed oczami białego, heteroseksualnego mężczyznę. nie ja jedyna. to rezultat silnej tradycji kultury europejskiej zdominowanej przez określony męski dyskurs, w której reszta interpretacji była nieprawomocna.

siłą tradycji, podstawiam nogę samej sobie. nie ja jedyna, niestety.

o zdjęciu
płyną myśli, płynie herbatka.
najlepsza. bukiet ziół z miodem prosto z porcelanki Ani. polecam.

2.09.2012






















moskiewskie metro ma swoje psy, Berlin króliki, Amsterdam też, a miasta polskie mają, podwórkowe koty. ewidentnie nie przywykłe do kroków turystów, odgłosów, które wydają mało dyskretne lustrzanki. tak sądzę, bo przed aparatem śmiesznie sztywnieją, zastygają przypominając kamienne figurki. poruszają się bezszmernie, w kompletnej ciszy, obserwują z daleka. przemykają pod murami, dopóki nie przywykną do czyjejś niegroźnej obecności. a wtedy, okazuje się, że jest ich naprawdę dużo. wyłażą zewsząd, z piwnic, z zakamarków, spod śmietników.

o zdjęciach
fotografowałam dwa klany kotów, tygrysków i pum (jak sobie je nazwałam), gdy nagle jakiś młody piękny mężczyzna, (z tych o których lada chwila będę mówić, piękni chłopcy, czując, że są już z zupełnie innej bajki) przyszedł z żarciem dla kotów. przypuszczam, że znały go doskonale, przyglądały się zachłannie dłoniom i siatce. to był cały podwórkowy rytuał: tygryski jadły pierwsze, pumy czaiły się, mężczyzna uprzejmie zagadywał na temat sprzętu, obiektywów i tym podobnych, ja uprzejmie mruczałam, bo na sprzęcie nie znam się zupełnie.
nagle, wyjął z reklamówki lustrzankę z zoomem jakimś-pewnie-świetnym i beznamiętnie zaczął strzelać zdjęcia. w środku fiknęłam ze śmiechu.

z wieczornych smsów od Tostera
raz dwa trzy, dowcip opowiadasz ty
ok, z życia wzięty:

- test z niemieckiego miałeś! 15 pnkt na 15! brawo
- no widzisz, i po co ja się tyle uczyłem.........

2.05.2012


z dzisiejszych przegadanych (z siedmiolatkiem)
- myślisz, że dzieci powinny donosić na rodziców, kiedy robią im krzywdę? na przykład kiedy tato bije syna? chodzi o to, czy syn powinien pójść wtedy na policję?
- nie........
- nie?
- policja ma rentgena i prześwietla wszystko, no i zabiera takiego ojca do więzienia.
- a co wtedy z dzieckiem?
- beczy.
- beczy?
- no płacze, ryczy, bo nie ma...... taty.


a więc, niniejsze rozwiązanie (sprawiedliwe jakby powiedział Polak, mściwe jakby nazwał je Norweg) w przeżyciu dziecka jest zagrożeniem.

ze zwierzeń
co rusz spotykam się z lękiem dorosłych, dotyczącym wszystkich tych praktyk, które zapewniłyby dziecku bycie rzecznikiem we własnym interesie. gdybyśmy jako społeczeństwo równie mocno martwili się sytuacją polskich dzieci (jedną z najgorszych w Europie) byłoby pięknie.

na marginesie
badania, a także doświadczenia wychowawców placówek opiekuńczych przekonują, że dzieci są wyjątkowo lojalne wobec rodziców (także tych najgorszych).
nawet totalitaryzm (radziecki czy niemiecki) łamał tylko nieliczne. niestety przykłady te zapadły mocno w zbiorowej pamięci.


o zdjęciu
serce z kamienia

2.01.2012














podobno niektóre kobiety słyszą kolorami. pewnie są też takie, które widzą muzyką.

o zdjęciach
normalnie...... chillout

na marginesie
cuda istnieją. są jak wyrwa w codzienności. tak łatwo je przeoczyć.