7.31.2012











pewnie już ktoś wpadł na to i gdzieś w świecie lub w internecie wisi takie ogłoszenie:
Ekskluzywna ceramika użytkowa. Naczynia toczone na miarę. Poczuj pełną harmonię ze światem zewnętrznym. Przyjdź, wysłuchamy Cię, zrozumiemy i stworzymy naczynie idealne dla Twej duszy. Ceramika personalizowana.


o zdjęciach

póki co, trochę inna personalizacja ceramiki, czyli akcja Zrób sobie kubek!. Glino-Kolektyw w Szczecinie zaprasza.







z przeczytanych

piękno – czymkolwiek jest – tak silnie przemawia do gatunku ludzkiego, że stanowi swoje własne uzasadnienie i nie potrzebuje obrońców (Shusterman)

podobno dziś, to sztuka popularna zaspakaja potrzeby estetyczne ludzkości, bo wysoka (a zwłaszcza awangarda) już dawno przestała je zaspakajać.

najwyraźniej estetyka (filozofia piękna), a potrzeby estetyczne to dwie różne sprawy, rzadko kiedy odróżniane w szerszej debacie.

o zdjęciach
piękni ludzie. pop-over project.
smacznego!

7.28.2012



z przeczytanych
a z żebra, które wyjął z człowieka, ukształtował Pan Bóg kobietę i przyprowadził ją do czlowieka.
wtedy rzekł człowiek: ta dopiero jest kością z kości moich i ciałem z ciała mojego. będzie się nazywała mężatką, gdyż z męża została wzięta.
(Stary Testament)

no proszę, jaka anatomiczna geneza słowa mężatka.

o zdjęciu
mąż i kawałek jego Żeberka

7.26.2012












z pojęć własnych:
przedmrok - pora dnia, o której, powoli chylące się słońce wymazuje świat z detali, tych wszystkich faktur, delikatnych nierówności, szerokiej palety kolorów i sprawia, że staje się płaski jak na abstrakcji, wręcz smolisty, nie w sensie mocnej czerni, lecz dużej gęstości barw.

o zdjęciach:
przy przedmroku kocie kontrasty.
płochliwe dzieciństwo i odważna starość.
do tej pory nie wiem, czy ten kot wypatrywał ptaków, czy wyciągał łepek do światła. ale, to pewnie kot z tych, o których krążą kocie legendy. żaden młodziak nie śmie go ruszyć, wchodzić z nim w szranki. dostojny, prawie ślepy i nietykalny grzeje się w słońcu godzinami.

czasem dopada mnie ta myśl, że w spontanicznej organizacji życia stada kotów podwórkowych, drzemią pierwsze struktury ludzkości.

7.24.2012




z definicji własnych, zjawisk przyuważonych:

napisać = sklecić techniką kopiuj-wklej z różnorodnych tekstów, całość. to majsterkowanie pełne i bezmyślne, często nietrafiające do adresata, niezrozumiałe w intencji, głupio pospieszne. efekt daje z reguły mizerny, choć zapewne istnieją mistrzowie gatunku, sprytne majsterklepki tekstów, geniusze splatania i lepienia z fragmentów, zarządcy cudzych zdań i całych akapitów.

stara prawda
większość genialnych myśli przelanych na papier/monitor najczęściej ośmiesza nas. mądrość okazuje się banałem, poezja grafomanią i tak dalej. jednak, istnieje szansa, że przy którejś próbie, wspieranej pracą psychiczną i intelektualną, trafi się w sedno. warto próbować, a bricolage zostawić artystom.

na marginesie
kilka dni temu odkryłam fejsbuka. i ciągle jestem w szoku.
o ile internet konsekwentnie oducza ludzkość pisania na rzecz majsterkowania tekstów, to fejsbuk oduczy ją opowiadania o czymkolwiek, skoro starczy kliknąć, udostępnić lub pokazać.
kto wie, może (r)ewolucja fejsowa w ogóle wypłucze z ludzkości słowa.

o zdjęciu
w bibliotece, przerwa wakacyjna.

7.22.2012




to zabawne może, ale za każdym razem mam wrażenie, że kobiecie po urodzeniu pierwszego dziecka zmieniają się dłonie. pewnie całe ciało ulega delikatnej metamorfozie na wskutek różnych procesów i nowego trybu życia, ale dłonie zaskakują mnie zawsze najbardziej. serio. palce i cała reszta, stają się jakby smuklejsze, po prostu chudną od wiązania tych wszystkich maleńkich ubranek, zapinania guziczków, zmian pieluszek, rajtków i wszystkiego innego mikro, co trzeba delikatnie uchwycić. stają się gładsze od kremów przeciw odparzeniom albo mąki. spokojniejsze od dotykania kruchego ciałka i pewniejsze. płyną, jakby tańczyły w balecie.


o zdjęciu
dziecko leżało w pobliżu

więcej zdjęć: tutaj

7.20.2012





z wyczytanych
zobaczyć coś, czego nie było
jak to pięknie brzmi.

7.19.2012





Molska chillout
po prostu
















według prognoz w 2012 roku do miliarda urośnie liczba międzynarodowych podróży turystycznych. statystycznie rzecz ujmując, jedna siódma ludzkości wybierze się na wymarzone wakacje, faktycznie zrobi to niecałe 3% obywateli globu.


na zdjęciach
podróże w biznesach
pies przy każdej dziecięcej euforii finansowej żywo reagował: merdał ogonem, przynosił piłeczkę, upominał się o głaski, jak w syntonii.

7.18.2012




może Platon miał rację i faktycznie istnieje jakiś świat idei? bo od dawna mam to poczucie, że jesteśmy dwiema wersjami tej samej osoby (bo jakoś boję się napisać duszy). jakbyśmy kręgosłup psychiczny albo cały szkielet miały ten sam, tyle że wrzucony w inne ciała, sytuacje i okoliczności.
czasem ta identyczność wyłazi z nas, uzewnętrznia się w tych wszystkich pytaniach: a twoja siostra przyjdzie dziś?; jejku, jesteściejak bliźniaczki! i nawet mojej córki: a bo wy jesteście takie same, albo w moim zaskoczeniu widokiem siebie w tłumie innych sfilmowanych osób - jakbym widziała Agatę. te same niezdecydowane ruchy, pochylenie głowy, długie dłonie i tak dalej.
może jest nas więcej? rozproszonych po świecie różnych wersji tej samej osoby? jeśli tak, to prawdziwy cud żeśmy się obie w ogóle poznały.

o zdjęciu
Agata















w pewnym wieku, to się chyba wszystkim zdarza - natrętna kontemplacja młodości. autentyczny zachwyt nad pięknem ludzkiego ciała, czysto estetyczny. jakby przekroczenie pewnej granicy ustawiało w wygodnej pozycji obserwatora. będąc kobietą, dwudziestoletnim pannom już się nie zazdrości urody, najwyżej starszym paniom że tak doskonale sie konserwują. na widok delikatnych rysów młodziutkich mężczyzn ogarnia raczej wzruszenie niż cokolwiek innego - że skóra wizualnie może być tak miękka, że ciało sprężyste, a ruchy lekkie. czysta poezja.


przy okazji z porannych smsów od Tostera:
odział chińczyków będzie miał na ciebie oko.(~)(~) (-)(-) (*)(*) (-)(-) (-)(-)
fotografując tę barmankę byłam zdecydowanie gorsza niż cała armia oczu wspomnianych Chińczyków.


o zdjęciach
co prawda to Pravda (cafe)

7.17.2012





















zawsze mówię, że ta nazwa to czysta prowokacja. jednym kojarzy się z grupą barczystych policjantów, innym z siermiężnymi latami socrealizmu, w trakcie których różne hasła z kolektywem w tle, straszyły z murów zakładów, a mnie osobiście przywodzi na myśl czasy liceum, klimat brudnej muzyki punkowej .
jednym słowem, co człowiek to skojarzenie.
tymczasem, podobno ojcom i matkom pomysłu, chodziło o nadanie wspólnotowego charakteru grupy, odkurzenie pierwotnego sensu kolektywu. są chwile, kiedy myślę, że jest to naprawdę możliwe.

o zdjęciach
stowarzyszenie fanów twórczości ceramicznej Glino-Kolektyw - przy robocie.

http://www.glinokolektyw.pl/

7.14.2012



a jednak, istnieje miara tęsknoty obustronnie do zniesienia. po jej przekroczeniu ludzie przypadkowo wpadają na siebie, mijają w dość nieoczekiwanych okolicznościach, a w nocy śnią spotkania. tak jakby ich umysły i ciała, nagle nabyły magicznej zdolności przyciągania tej jednej, konkretnej osoby. podobno, można od tego zwariować.


o zdjęciu

akurat, zamiast pracować, gapiłam się w nie - stary wigilijny kadr, sprzed kilku lat. kiedy zadzwoniła (a nigdy tego nie robi). i ze słusznym wyrzutem w głosie powiedziała: ...Ania, no jak to, zapomniałaś o mnie....

gdzieżby, nigdy przenigdy, nawet przy amnezji.



palmy, namiastka raju, Kanarów i egzotyki. a poza tym autostrada.
jeszcze urzeka rytm, fascynuje widok ciał pod wodą, cieszy jej dotyk i bawi to co wyprawia ze skórą, jeszcze zadziwia pamięć ciała - że bez najmniejszego trudu, bez wsparcia rozumu, po długich miesiącach, wie jak płynąć. ale nie ma się co łudzić, w końcu, krążąc tam i z powrotem, poczuję się niczym na więziennym spacerowniku.

7.13.2012




o zdjęciu
żeńska wersja Ikara z aparatem. próba latania.
bo wiadomo, jak to jest w przyjaźni: pasje przechodzą z człowieka na człowieka jak jakaś choroba zakaźna. dopasowują się do indywidualnych potrzeb, temperamentów i zdolności. dlatego historia jednostkowych patologii każdorazowo jest trochę inna, wyjątkowa. nic dziwnego zatem, że niektórych badaczy taka epidemia zachwyca.

przy okazji.
spytałam Igę:
- a gdyby geniusz Dedal zamiast syna miał córkę? jakąś Ikarzycę? jak potoczyłyby się ich losy?
- a gdyby król Minos miał zamiast córki Ariadny syna?
- odpowiedziała.






z archiwum pojęć zapomnianych
kultura pierwotnie to uprawa ziemi. słowo odsyła również do takich znaczeń jak hodowla zwierząt (zwłaszcza nieoswojonych) oraz kształcenie. ani słowa o dorobku materialnym i duchowym, jedynie czyste działanie.
w słowniku własnym, kultura to coś jak bańka mydlana, albo mocnej, błona płodowa, w której żyjemy szczelnie cerując ją od środka.
pytania: czy można w ogóle uwolnić się od niej? przestać być jej nośnikiem? to dopiero byłaby transgresja! niebezpieczna, na miarę prowokacji stulecia.

na marginesie
mała katastrofa kulturowa:
1. M-owi ktoś siadł na laptopa,
2. padł Internet. tyle o ile działa na balkonie - kradziony.

o zdjęciach
jeszcze z kwietnia.
mocne światło, niezdecydowane drzewa i ciuchy upominające się o lato. było minęło.