11.29.2011



-dready? chcesz mieć mamo dready?! ale mi się nie podobają!
-mnie też. nie chcę żebyś wyglądała inaczej!

i tak to. najpierw człowiek walczy z rodzicami, a potem z własnymi dziećmi....

o zdjęciach
czupury. unikają szczotki i grzebienia.

11.27.2011









przypiecek
nowa nazwa dla pomieszczenia, w którym stoją piece ceramiczne. tu prawie zawsze jest trochę jak w jakiejś cukierni. wszystko przez to ciepło i odciskane z kuchennych foremek medaliony w białej glinie - wygladaja jak surowe ciastka świąteczne.
w przypiecku światło jest niesamowite, mocne, kontrastowe i niekiedy gęste za sprawą pyłu unoszącego się w powietrzu. tu chyba najwięcej ostatnio, między słowem a słowem, robię portretów.





czarne lusterka
słyszę jak grają. kiedyś Pio powinien nagrać te wszystkie dźwięki, które wydają świeże gary. lekkie puknięcia, ciche strzały, delikatne pryśnięcia, zaskakujące bardzo. wyszedłby z tego utwór nieziemski. słuchałabym go wciąż i wciąż, przy melodii garów zasypiała, a potem przy garach się budziła.....

na marginesie
chyba z tego całodziennego braku słońca, robiąc zdjęcia, nawet nie walczyłam z refleksami. dałam spokój. a niech będą, niech grzeją i dają złudzenie ciepła.

11.26.2011




....biała ceramika szczecińska opisuje charakterystyczne naczynia wytwarzane od drugiej połowy XVII wieku aż do przełomu XIX/XX w Szczecinie i innych ośrodkach garncarskich zachodniej części Pomorza. nazywane wtedy Stettiner Ware (szczeciński towar) od nazwy portu z którego trafiały na rynki Meklemburgii, Szlezwik-Holsztyna, Danii, południowej Szwecji, Holandii oraz Anglii, były szczególną wizytówką miasta oraz całego regionu..... - takie to były świetne czasy. same gary były mniej świetne. stanowiły imitację imitacji. Holendrzy w produkcji naśladowali porcelanę chińską, a Pomorzanie dzięki wykopanej w polu glinie porcelanę holenderską. barwiono je podobno tlenkiem kobaltu z kroplą byczej krwi. jednym słowem przaśne gary z historią miasta w tle. doskonale nadają się na kampanię tożsamościową.

o zdjęciach
projekt pisany na kolanie i jakieś 7% Glino-Kolektywu. ciągle to powtarzam, więc pewnie gdzieś już napisałam, że to najbardziej punkowa nazwa jaką można było wymyślić dla stowarzyszenia ceramiczek i ceramików. znów czuję się, jakbym miała 17 lat.

11.22.2011


- mamotato, a ja mam jutro wf?
- a jakie to ma znaczenie?
- takie, że ja nie umiem fikołków do tyłu!


o zdjęciu
schował się ze wstydu.

11.21.2011








z empirycznie sprawdzonych
dzieci, jako po prostu ludzie, prawie nikogo nie interesują. wyłącznie jako przedmiot działań w celu uzyskania określonego rezultatu. skutki uboczne takiego myślenia: obopólna frustracja, zarówno ze strony dziecka jak i dorosłego.

smutna prawda do smutno-baśniowych fotografii.
właśnie, o zdjęciach:
po infantylnej rybie, bardzo serio krasnal i serio świat, pogrążony we mgle.

od pierwszych kadrów sceny kołacze mi po głowie malarstwo romantyczne. uktyty w pejzażu tragizm, głęboki niepokój. Ninie, dla odmiany kino polskie. ale ono chyba też bywa(ło) zmanierowane podobnym myśleniem.
żeby było jasne, żaden ze mnie spec od romantyzmu, a tym bardziej od filmu. tym bardziej ciekawam innych skojarzen (?).

11.20.2011


podobno to zielony koi. ale może nie ma reguł? skoro po spaniu szybkim i krótkim, po przebudzeniu kiepskim, nieprzyjemnym i niepotrzebnym, jedyne co przychodzi do głowy to zrobić rybę. koniecznie niebieską. jak niebo. jak morze. głeboki wewnętrzny imperatyw. chłodna barwa i porządek. obły kształt. powinno starczyć do końca dnia.
czyżby terapeutyczny wymiar robótek ręcznych?


o zdjeciu
ryba co się we mgle giba
ta poniżej też próbuje;)

być jak....... wóz Drzymały

mnóstwo było takich wozów. bo rezolutni chłopi próbowali obejść niekorzystne prawo pruskie na wszystkie możliwe sposoby. większość z nich miała zapewne w nosie polskość, walkę narodowowyzwoleńczą i tym podobne. chodziło im o zwyczajne postawienie chaty, prawo do godziwej egzystencji i korzystania z własności. mogliby być świetnymi symbolami walki o prawa człowieka, przykładami małych, sprytnych rewolucji. ale pochłonęły ich mity i legendy polskie.

11.19.2011


zielona miłoszowa mandala. z głębią ;)

11.18.2011





anielice. dzień 3.

świat aniołków najwyraźniej zdominowała płeć piękna.
zastanawiające, czy jest to związane z emancypacją kobiet w sztuce i sztuczce?

losy postaci anioła chyba wiodą od rozbrykanego kupidynka przez młodego mężczyznę (bardziej stróża niż anioła) po dziecięco-dziewczęce infantylne postaci. podobno średniowiecze pełne było dziecięcych duchów, zmor, zjaw itp. ale chyba trudno mówić tu o nawiązaniu do tamtej tradycji.

myślałam o tym wszystkim, a potem weszłam na chwilkablog i zobaczyłam komentarz Niny do poprzedniego posta:)

o zdjęciach.
edukacja domowa. do nasycenia, wyczerpania tematu.
mniej więcej o tym, mówi się samoregulacja.

11.17.2011


z przegadanych:
- ale masz oczy podkrążone...
- krótko spałam.
- o której poszłaś spać?
- przed drugą.
- doktorat?
- nie, artykuł
- hmm...


no i kto tu komu matkuje?

o zdjęciach:
cud na manhattanie i wszystkie bankomaty - przy okazji choroby produkcja aniołków z masy solnej. drugi dzień z rzędu.

11.16.2011














przy okazji zdjęć nagrane:
http://soundcloud.com/krekser/bratpi#

chyba nie ma co tak uciekać od dzieciństwa. skoro człowiek w końcu i tak ląduje w tym samym miejscu, wśród podobnych klamotów i pasji. może zabawki są droższe bardziej skomplikowane, zabawy udają mądrzejsze, ale tak naprawdę cieszy to samo co wtedy.
mogę tylko podejrzewać, co robił Pio gdy był chłopcem. ja, podobnie jak teraz miałam ambicję grafomanki.

o zdjęciach:
żywe lata siedemdziesiąte.
dokumentacja procesu twórczego, bo czy jest coś bardziej twórczego niż zabawa?

11.13.2011







.....współczesne farmy nie mają nic wspólnego z dawnymi gospodarstwami rolnymi a dzisiejszy ideologiczny wegetarianizm w równym stopniu wynika z buntu przeciw zabijaniu, co z niezgody na wyjątkowo dramatyczne warunki życia zwierząt hodowlanych......

jak się człowiek naczyta, a potem jeszcze namyśli i napisze na temat, to uczestnicząc w podobnej scenie zastanawia się: w jakich warunkach żyła TA RYBA i czy uśmiercono ją w wystarczająco humanitarny sposób? w końcu, będąc podobno świętym pokarmem chrześcijan zasługuje chyba na łagodną śmierć (to tak w obliczu zbliżającego się grudnia).

przy okazji:
już wiem, jak ktoś powie do mnie "ty leszczu", to znaczy, że z taką rybką mnie pomylił.


o zdjęciach:
z ręki do ręki, z ręki do ręki Bonanza!

na marginesie
coś się znowu narobiło z Bloggerem. z dnia na dzień zubożał edytor tekstu - żadnej kursywy, pogrubień, podkreśleń, wyłącznie suche litery.

11.11.2011



być jak........... Virginia.

11.08.2011



ze wspólnych opowieści:

- ja zaczynam, był sobie
- ....król
- .....kiedyś przyszła do niego dziewczynka, która miała na imię.....
- Lola - (kilka dni wcześniej, pisała bajkę, której bohaterką była Lola)
- kiedy król wstał....
- dziewczynka szybko przebiegła między jego nogami i siadła na tronie!

o zdjęciu:
polska rodzina. król trochę mizerny, za to królowa przy nadziei.
autor: Mr Lump, doskonały szczeciński graficiarz.

11.07.2011




zadanie domowe "kilka zdań o sobie"
- wiem, co napiszę! "lubie bawić się z kolegami"
- co jeszcze?
- ooo "lubię sport"!
- a że opiekujesz się Frankiem?
- nieee, bo będą się śmiać.....


o zdjęciu
chłopiec w wieku gangsterskim (wdłg Neilla), Franek i inhalator.


na marginesie
wybór i lojalność wobec konkretnej (tej a nie innej) maskotki, sporo mówi o tym, w jaki sposób dziecko przeżywa siebie. niekiedy, można być naprawdę zaskoczonym.

11.06.2011



malunek Igi, komentarz Miłosza.

przy okazji:
- a co to znaczy "pieldolowych"?
-"p-i-e-r-d-o-l-o-w-y-ch"!
- ale co to znaczy?
- no brzydkich.
- a "rospierniczą"?
- zniszczą.

przypuszczalnie dzieci klną z kilku powodów:
1. nie zawsze wiedzą, że to przekleństwo, po prostu testują nowe słowa;
2. zaznaczają tym swoją niezależność od rodziców i nauczycieli (zwłaszcza dziewczynki, klnące po cichu, gdy nie ma w pobliżu dorosłego);
3. żeby rozśmieszyć inne dzieci (wszystko co zakazane wzbudza sporo radosci);
4. niekiedy, żeby wyrazić swoją złosć.

wulgaryzmy dzieci - nowe tabu społeczne? sprawa przemilczana, nie zbadana. parafrazując Freuda: przekleństwo rzadko kiedy jest tylko przekleństwem.
do diabła, to dopiero fascynujący temat.

o zdjęciu:
agentka - nowy kulturowy wzorzec kobiety.
siła, walka, rywalizacja, akcja - a wszystko niejawnie, ukryte, zamaskowane pod powłoką ładnej buzi i figury. jednym słowem facet w spódnicy. czyżby doszczętna maskularyzacja kultury?
nie bardzo mnie to cieszy. najwyraźniej, daleko nam do faktycznej, mentalnej emancypacji kobiet.



- mam mnóstwo pracy....
- to dlaczego zamiast pracować lepisz dzbanek?

oniemiałam. coś takiego usłyszeć od dziecka. czy to jeszcze dziecko?


o zdjęciu:
teraz schnie.

11.05.2011





zima idzie projekt. zapomniane tradycje.
odsłona trzecia. jeszcze raz, jeszcze jedna Druciara.
bo takie druty to dopiero retro sprawa, o ile nie retrospekcja. czasem chce się być jak babcia, spotkać się z tradycją. "wiesz mogłabym tak bez końca, to nieźle uspokaja". cytat, może tylko trochę zniekształcony. ot, słaba pamięć.

przy okazji:
- mamo, co Kinga robi na tym zdjęciu?
- dzierga na drutach
- a umie?
- wszystkie moje koleżanki umieją (chyba).
- oprócz ciebie?

pewnie ich dzieci, też nie wierzą w takie prababcine umiejętności matek.

na marginesie
nastał czas postów pisanych szybko i niedbale. jak to ludzie mówią? jednym głosem, na jedną nutę, jakby do siebie, zupełnie bezradni "co robić, takieczasy takieczasy, szybciej, prędzej, dalej i tak dalej, potem później, kiedy indziej". właśnie.

11.03.2011



być jak...... ikona młodości
beztroska, naiwna i niewinna. radość w oczach i uśmiech na ustach. tak o młodości myślą ci, którzy już cierpienia własnej, zapomnieli.

11.02.2011



















zima idzie projekt. zapomniane tradycje.
odsłona druga: Druciara.


robótki ręczne: druty, szydełka i wyszywanki. zmora i wybawienie elegantek, matek lat osiemdziesiątych. przy okazji działały lepiej niż niejedna szklaneczka melisy na uspokojenie. ogrzewały serca i postrzępione nerwy.
o dziwo, okazuje się, że pokolenie córek też z prawo-lewo nieźle sobie radzi.
z papieroskiem robić na drutach nie da rady. empirycznie sprawdzone.