robótki ręczne: druty, szydełka i wyszywanki. zmora i wybawienie elegantek, matek lat osiemdziesiątych. przy okazji działały lepiej niż niejedna szklaneczka melisy na uspokojenie. ogrzewały serca i postrzępione nerwy. o dziwo, okazuje się, że pokolenie córek też z prawo-lewo nieźle sobie radzi. z papieroskiem robić na drutach nie da rady. empirycznie sprawdzone.
właśnie! jak już Pani pojechałaś, pomyślałam o papaierosku. ale to by musiał wyjść wizualny dysonans - tu ciepłe druty na szaliku a tu pecik zwisający z ust... ;)
ale druciara! widziałam ją w takiej akcji nie raz! a papieroska można w przerwie, żeby się zamyślić, popatrzeć w dal przez chwilę, odpłynąć na 5 minut...
Dla mnie to nigdy nie była zapomniana tradycja, bo przez większość życia chodziłam w swetrach itp. ręcznie robionych - najpierw przez mamą, potem przeze mnie ;-) Do dziś to uwielbiam - świetnie uspokaja...
Tylko nigdy w życiu nie dziergałam w plenerze!!!
Mam ochotę tak w ogóle wydziergać coś szalonego, ale nie mam czasu... ;/
moja babcia robiła na drutach - nierzadko z papieroskiem :-)
OdpowiedzUsuńwłaśnie! jak już Pani pojechałaś, pomyślałam o papaierosku. ale to by musiał wyjść wizualny dysonans - tu ciepłe druty na szaliku a tu pecik zwisający z ust... ;)
OdpowiedzUsuńale druciara! widziałam ją w takiej akcji nie raz! a papieroska można w przerwie, żeby się zamyślić, popatrzeć w dal przez chwilę, odpłynąć na 5 minut...
OdpowiedzUsuńa jednak da rady!
OdpowiedzUsuńNina, to zaden dysonans! bardzo lubie Twoje wizje i pomysly, wiec nie hamuj, nie hamuj sie!
Dla mnie to nigdy nie była zapomniana tradycja, bo przez większość życia chodziłam w swetrach itp. ręcznie robionych - najpierw przez mamą, potem przeze mnie ;-) Do dziś to uwielbiam - świetnie uspokaja...
OdpowiedzUsuńTylko nigdy w życiu nie dziergałam w plenerze!!!
Mam ochotę tak w ogóle wydziergać coś szalonego, ale nie mam czasu... ;/
A poza tym to zdjęcia są super! Zwłaszcza 5!
no wlasnie to "nie ma czasu" dzierganie przenosi w niepamiec......
OdpowiedzUsuń