8.31.2011




nie wiem czy w polskim szkolnictwie istnieje jakaś bardziej zaniedbana metodycznie dziedzina niż edukacja muzyczna. metodycznie, nawet religia ją wyprzedza.

poniżej robota Igi. utwór czyli tekst plus muzyka, oczywiście o miłości.
jutro 1 września. jak znam życie zaczną się zeszyty, skończą kompozycje.





miała być demonstracja braku klawiszy, ale wyszły ćwiczenia mięśni twarzy.

8.30.2011





zabawki moje i oczy, bez nich trudno się bawić.
mam dziwne skojarzenie z puzzelami.
słowa Julii Cameron cytowane z fotografowanej książeczki:
when I found something that to my eye was very beautiful I stopped there, rather than screwing the lens to the definite focus all other photographers insist upon
jednym słowem, narwana była z niej babka. szczęśliwie narwana.

na marginesie
filiżanka nowa, z pieca wyjęta, z gorącą kawą do zdjęcia.

z archiwum pytań zapomnianych:
- z liceum jesteście?
- już nie....
- z akademii?
- już nie....
- .....??


o zdjęciu
zrobione tuż po.

przy okazji
momentami poraża skala nadziei szczecinian pokładanych w akademii (sztuk pięknych).
początki uniwersytetu były mniej pozytywne.




a few, choć wolałabym móc napisać fiu!fiu!

bardzo nieudane. ale przyzwyczajam się.



chocolate
łakoma sprawa.

- mamo, a ty chciałabyś wygrać tysiąc złotych?
- no jasne
- a ja myślałem, że dla ciebie najważniejsza jest miłość....

8.25.2011




niemalże obok Pomnika Pomordowanych Żydów Europy stoi inny pomnik, równie nietypowy i na pierwszy rzut oka podobnie niewyszukany w środkach. betonowy sześcian, na skraju olbrzymiego parku, ledwo oświetlony przywodzi na myśl szalety miejskie. jeśli spojrzeć w jedyne okienko, ujrzy się film, na którym czule całuje się para młodych mężczyzn. chcąc nie chcąc, staje się podglądaczem i jak to bywa w takich sytuacjach, łatwo nie zapomni się widoku.

genialny pomysł.


8.24.2011





puk puk w okno na świat. niegdyś mówiono tak o ekranie telewizyjnym. teraz częściej mówi się o nim złodziej czasu. Internet dzięki Lemowi, od razu został największym śmietnikiem świata. też ładnie.

ale ale, podobno wkroczyliśmy w epokę nowych nowych mediów, które charakteryzuje interaktywność, społecznościowość i podobieństwo do realnego doświadczenia.

na marginesie
trochę martwi mnie ten brak fantazji w nazywaniu zjawisk i trendów: postmodernizm, ponowoczesność, nowe nowe media, homo sapiens sapiens, podwójne podwójne, powiedziane powiedziane, puk puk, ale ale.

8.23.2011




istnieją opinie, że zmianę stosunku do dziecka, pozycji w społeczeństwie zapoczątkowała jego nie edukacja a praca zarobkowa. w wieku dziewiętnastym i na początku dwudziestego dzieci niejednokrotnie utrzymywały całe rodziny pracując i/lub kradnąc.

o zdjęciach
dzieci kręcą interes. Misiek zbiera na Lego. wymyślił więc, że zostanie ceramikiem. poniżej pierwsza jego micha, szkliwiona z pomocą siostry.
negocjacje w kwestii ceny między kupcem a artystami trwają.

przy okazji z usłyszanych:
mamo, czemu nie zmienisz pracy i nie zostaniesz artystą? przecież robisz takie ładne rzeczy.
jak tu nie kochać takiego ? ;)

8.22.2011







Szczecin Szczęśliwy nocą w Berlinie. księżyc był jak z bajki. gdyby nie zdjęcia, w ogóle nie wierzyłabym, że zdarzyła się nam ta nieplanowana podróż. trochę jak sen.

8.21.2011


z archiwum snów zapomnianych:
jestem w jakimś olbrzymim porcie. woda przypomina brudny, niejadalny kisiel. powoli podchodzę do doka. próbuję przeskoczyć na odbijający od brzegu prom, ale nie udaje mi się. wpadam do wody. jeszcze słyszę plusk, a potem już tylko zanurzam się, z każdą chwilą głęboko głębiej. myślę, nie mogę tracić sił, że starczy tylko odbić się od dna i wypłynąć. ale po czasie, zaczyna brakować mi powietrza i wtedy, dopiero wtedy, dociera do mnie z całą bolesną świadomością, że tonę. umieram. widzę własną śmierć, długą jak wieczność. widzę własne, mrożące krew w żyłach przerażenie. w nieskończoność kończę się. i wtedy nachodzi mnie myśl, że z tym jest jak z porodem - człowiek boi się, boi, a potem, po prostu dzieje się.

o zdjęciu
ciekawe o czym śni.

8.19.2011






niechcący skórkę bloga zmieniłam.
bardzo starałam się oddzyskać starą, ale guzik z tego wyszło.

zdjęcia z wczoraj. kilka raptem. ułożyły się w krótką historię. zatem, reszta - by nie zakłócać biegu opowieści - innym razem.




koniecznie:
http://www.youtube.com/watch?v=eYSbUOoq4Vg

8.17.2011



z przegadanych
- co piszesz? o umieraniu dzieci?
- nie, o tym co dzieci myślą o śmierci. a ty co myślisz?
- chyba jeszcze nic....
(Misiek, prawie 7 lat)


a to całe pisanie, po co jest? podobno, po porządkowanie myśli....
podobno, zaniedbywanie sztuki pisania w edukacji, już nam się odbija w kulturze. wszakże, by coś napisać, trzeba to jako tako przemyśleć, choć lekko zdystansować się intelektualnie i emocjonalnie.
może jednak dzieci/młodzież wyczuwają walor tego, bo przecież blogują, dziwnie, obrazkowo, poszarpanie, ale jednak. tylko, czy im takie blogowanie może jakoś pomóc przyjrzeć się sobie, dojrzeć?

o zdjęciu
ostatnio mimowolnie produkuję kartki sentymentalno-tkliwe. brak tylko w tle napisów typu: zawsze z Tobą, albo głębokich: świat jest piękny, miłość jest wszędzie, posłuchaj głosu natury lub ostrzeżeń: uwaga! stoisz na skraju kiczu!


plecki i projekt między słowami.
czyli znowu dyrdymały.

8.16.2011




o zdjęciu:
para w pudełku. jak w dobrej reklamie: dwa w jednym....
go west! z japońskimi żurawiami.

te żurawie to naprawdę piękna sprawa.

8.15.2011







sny o potędze:
miałem sen, że wiewiórka wypiła piwo i zmieniła się w dinozaura i rozwaliła stację benzynową i pół miasta.

ale dlaczego wiewiórka???

na zdjęciu, dla odmiany kot - my name is Luka.

8.14.2011








dopiero ostatnio to do mnie dotarło. starczy nawet na największym pustkowiu wypatrzyć ślady dawnej obecności człowieka, jakieś ruiny, zdziczałe śliwy lub jabłonki, już nic nie mówiąc o stodole na sprzedaż, by w głowie zakiełkowała myśl/fantazja o budowaniu życia na nowo tu oto. z tego, chyba nigdy się nie wyrasta.