11.02.2011




















słowo daję, po kilku dniach od wyjęcia z pieca, wciąż grają. coś w nich lekko strzela, jakby pęka, ale to tylko pozory rozkładu. miło pracuje się przy takich dźwiekach, gdy nie niepokoją.

o garach
eksperymentów ciąg dalszy. tym razem, z gliny czerwonej.
dzięki Agnieszce i Mikołajowi z Arsatelier, którzy obdarowali mnie (dosłownie) wiadrami tej masy
http://www.arsatelier.pl/

2 komentarze:

  1. Aniu, co robisz, żeby czerwień wyszła jak należy?
    Łączysz ją z kolorem, który wypala się w podobnej temperaturze? Pamiętam jak lata temu malowałam u znajomych artystów na szkliwionych garach mając nadzieję, że będę miała śliczne czerwone po wypaleniu i guzik. Za każdym razem wyłaziły brązowe plamy na białym tle.

    OdpowiedzUsuń
  2. oj nie jestem ekspertem...
    na zdjeciach, czerwone szkliwo nalozone na biswit

    OdpowiedzUsuń