2.09.2012






















moskiewskie metro ma swoje psy, Berlin króliki, Amsterdam też, a miasta polskie mają, podwórkowe koty. ewidentnie nie przywykłe do kroków turystów, odgłosów, które wydają mało dyskretne lustrzanki. tak sądzę, bo przed aparatem śmiesznie sztywnieją, zastygają przypominając kamienne figurki. poruszają się bezszmernie, w kompletnej ciszy, obserwują z daleka. przemykają pod murami, dopóki nie przywykną do czyjejś niegroźnej obecności. a wtedy, okazuje się, że jest ich naprawdę dużo. wyłażą zewsząd, z piwnic, z zakamarków, spod śmietników.

o zdjęciach
fotografowałam dwa klany kotów, tygrysków i pum (jak sobie je nazwałam), gdy nagle jakiś młody piękny mężczyzna, (z tych o których lada chwila będę mówić, piękni chłopcy, czując, że są już z zupełnie innej bajki) przyszedł z żarciem dla kotów. przypuszczam, że znały go doskonale, przyglądały się zachłannie dłoniom i siatce. to był cały podwórkowy rytuał: tygryski jadły pierwsze, pumy czaiły się, mężczyzna uprzejmie zagadywał na temat sprzętu, obiektywów i tym podobnych, ja uprzejmie mruczałam, bo na sprzęcie nie znam się zupełnie.
nagle, wyjął z reklamówki lustrzankę z zoomem jakimś-pewnie-świetnym i beznamiętnie zaczął strzelać zdjęcia. w środku fiknęłam ze śmiechu.

z wieczornych smsów od Tostera
raz dwa trzy, dowcip opowiadasz ty
ok, z życia wzięty:

- test z niemieckiego miałeś! 15 pnkt na 15! brawo
- no widzisz, i po co ja się tyle uczyłem.........

2 komentarze:

  1. rzeczywiście klan, ale ładne...
    podoba mi się określenie "bezszmernie"
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. dziekuje. mialam wyrownac linie w gimpie, ale uznalam ze ten chaos jest fajny, koci, brudny i niedbaly, jak to cale stado.....
    piekne faktury, prawda?

    OdpowiedzUsuń