ze zwierzeń
w okolicach Świąt odkrywam w sobie hedonistkę. bardzo odpowiada mi ten niepisany obowiązek gotowania, pieczenia i kupowania. w końcu, mam porządne alibi, nawet sumienie daje się na nie nabrać, a w mózgu - laba.
o zdjęciach
czysty hedonizm. zaraźliwy.
na marginesie
w blogowaniu znów przerwa.
Come to the dark side, we have a cookies...
OdpowiedzUsuń;-)
OdpowiedzUsuń