5.11.2011



to chyba jedno z nielicznych zdjęć, na które patrząc, zapominam o kontekście sytuacyjnym. za to obezwładnia mnie siła najróżniejszych odwołań, estetyk i symboli. siedzi mi w głowie jak nierozwiązany rebus, jak to pytanie przeczytane kiedyś w którejś z książek o etyce: co właściwie jest złego w śmierci? porażające i fascynujące - na granicy jakiejś perwersji.

na marginesie
mój blog niespostrzeżenie zamienił się w fotobloga i chyba tak zostanie, do czasu, aż się uporam z tym co niedokończone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz