1.05.2012


z rozmów porannych
w drodze do szkoły na rowerze, M(iłosz) z bagażnika:
- mamo, dziś cię tylko szybko przytulę. nie dam ci pod szkołą buziaka.
- dlaczego?
- bo się wstydzę.


to już? 7 lat - nie za szybko? może i tak, ale rzeczywistość zobowiązuje do przyjęcia odpowiedniej postawy, skoro dziewczynki śpiewają:

jeszcze o wojnie płci
my dziewczyny zgrana paka
pokonamy dziś chłopaka
bo chłopacy to lalusie
im potrzebne są mamusie
smoczek, dziudziu, buteleczka
i o siódmej do łóżeczka.
weż za rękę chłopca swego
i w jeziorze utop jego.
wielka to różnica jest
o jednego drania mniej!


ale to co? zemsta matek w ustach córek? wypromowana w teorii przez Fromma odwieczna wojna płci? szkoła twardzieli, gości z granitu?

o zdjęciu
rodzina kapeluszników
tytuł i praca M(iłosza) wykonana na bazie zdjęcia klasowego. gdyby była w pełni świadoma mogłaby uchodzić za przykład sztuki krytycznej.

podobno w XIX wieku szaleństwo było chorobą zawodową kapeluszników.
z pewnością, w odwiecznej głębokiej uniformizacji głów przez system edukacji też jest jakieś ukryte szaleństwo.

4 komentarze:

  1. nina_w_miescie6 stycznia 2012 10:14

    Etapy macierzyństwa... ;) pamiętam, jak moje Młode skończyło lat 11 i oznajmiło - mamo, jestem już nastolatkiem, od dziś masz na czułości codziennie 3 minuty ;)
    na szczęście do tej pory nie trzyma mnie w ryzach limitu, ale to pewnie już niedługo..

    OdpowiedzUsuń
  2. Spoko spoko, niebawem Miłosz przyjdzie z blond pięknością lat 8 w tipsach 11cm i powie że to jego dziewczyna bo się całowali z języczkiem...
    Aśka opowiadała że u niej w robocie jakaś gościówa coś w ten deseń opowiadała.

    OdpowiedzUsuń
  3. No fantazja, to najlepsze zdjęcie klasowe, jakie widziałam ! Miłosz, będę ci podrzucać zdjęcia ze szkoły do obróbki.
    A propos topienia chłopaka...wchodzę dziś do mięsnego i na wejściu słyszę panią krojącą szynkę : Mój mąż miał zginąć na morzu w wieku 35 lat, a już 66 na karku i ciągle mi marudzi !
    Klientka nr 1 na to : taaa, najlepszy mąż to na cmentarzu...
    Klientka nr 2 skłaniając się ku mnie,chichoczącej w szlik: przepraszamy, bo mu tu tak o podlewaniu kwiatków na cmentarzu zaczęłyśmy i tak jakoś zeszło...
    no cóż...takie życie...

    OdpowiedzUsuń
  4. dzieki, swietna opowiesc! a miesny, wiadomo, dziala na fantazje!;)

    OdpowiedzUsuń