3.16.2013

Pogromca Windy (cd)








Wieczorem, ni z tego ni z owego, zapytał ojca:
  • Znasz tato jakąś wiedźmę?
  • Mnóstwo. Każda kobieta, synu, to wiedźma – jego głos był na tyle znaczący, że chłopiec udał zrozumienie. Pomyślał o woźnej w szkole i o różnych nauczycielkach, o pani od KZ i o pani od religii.
Tak czy siak, bez względu na to co powiedział tato, obiecał sobie nigdy więcej nie spotkać Ewy. Powody były dwa:
  1. narażała go na spotkanie z wilkołakiem
  2. była córką najprawdziwszej wiedźmy.
I z pewnością dotrzymałby słowa, gdyby nie amulet. Wciąż nosił w kieszeni guzik, który dała mu tuż przed wejściem do windy. On, wiadomo, miał zdrowe nogi, mógł sobie biegać tam i z powrotem po schodach, ale ona, na tym wózku, bez amuletu, w konfrontacji z wilkołakiem nie miała szans!
Zdecydowanie, nie chciał mieć jakiejś pokręconej dziewczyny na sumieniu. Następnego dnia po szkole, postanowił ją odnaleźć.
Ryzyko było ogromne, natomiast rachunek prosty:
Na dwunastym piętrze, podobnie jak na trzynastym – dziesięć mieszkań.
Tylko w jednym mieszka Ewa.
W każdym innym może być wilkołak, albo nawet kilka wilkołaków, cała wilkołacza rodzina.
Niewykluczone, że wilkołaki zajmują wszystkie pozostałe dziewięć lokali.

  • Kurczę, kurczę, co tu zrobić.... – chłopiec myślał głośno.
Miał niewiele czasu. O siedemnastej miał być w domu i czekać na wizytę młodszej siostry mamy, wesołej blondynki z miłym uśmiechem. Tata dokądś wyjechał na dwa dni (dziwne, bo nie pożegnał się z nim, tylko zadzwonił z drogi). Mama jeszcze nie wróciła. Nic z tej nieobecności rodziców nie rozumiał, ale też nie zastanawiał się nad nią zbyt wiele. Zdecydowanie miał ważniejsze rzeczy na głowie. W końcu wymyślił. Napisał 10 kartek z informacją – dużymi, byczymi literami:

Szukam curki wiedźmy Ewy na wózku

Na każdej podpisał się: Pogromca Windy, żeby wiedziała o kogo chodzi.
Plan był doskonały: kładł kartkę na wycieraczce, naciskał dzwonek i uciekał. Ludzie otwierali drzwi, wystawiali głowy, rozglądali się. Niektórzy, w ogóle nie zauważali karteczek, inni komentowali głupie żarty, jeszcze inni dziwili się mieszka tu jakaś wiedźma Ewa? albo wiedźma na wózku? pogromca windy? chodzi o dozorcę? Domysłom nie było końca. Ktoś nawet zapukał do sąsiadów. Stali potem dwaj panowie w kapciach na klatce i debatowali: znów zepsuła się? Ale co pan mówi! pół godziny temu jechałem windą. Wracaliśmy z żoną z zakupów gdy stanęła...! Niektórzy, tego był pewien, wyglądali jak wilkołaki. Wreszcie jakaś kobieta dość głośno zareagowała na karteczkę:
  • Jestem wiedźmą? Ewaaa, czy ja jestem wiedźmą?!
 Chwilę potem, na klatce rozległo się znajome buczenie wózka elektrycznego. Po chwili ciszy (wózek najwyraźniej zatrzymał się), chłopiec usłyszał dyskretny szept:
  • Pogromco, jesteś tu?  
  • Jestem – Pogromca równie cicho odezwał się zza winkla. 
  • Pokażesz się? - spytała Ewa – mama chce cię poznać. Chłopiec przez chwilę zastanawiał się. W końcu jednak wyszedł z ukrycia. Na widok miny kobiety ręce wepchnął głęboko w kieszenie, uśmiechnął się najładniej jak potrafił i z jak najlepszymi intencjami powiedział: 
  • Niech się pani nie martwi. Tata mówi, że wszystkie kobiety są wiedźmami...
  • Ach tak..... - westchnęła mama Ewy. Była identycznie blada jak córka i jak ona pogodna. Przyjrzała mu się uważnie, po czym szepnęła – może coś w tym jest....
I nie zwracając uwagi na dzieci, weszła do mieszkania.
  • Umiesz bawić się lalkami? – spytała Ewa.
  • Nie bardzo – przyznał.
  • Szkoda – dziewczynka nie kryła rozczarowania. Więc chłopiec szybko zaczął wyjaśniać:
  • Szukałem cię, by oddać amulet. Tylko po to. Noooo zapomniałem wcześniej. Przepraszam, że naraziłem cię na niebezpieczeństwo.
  • Że co? - Ewa wyglądała na co najmniej zaskoczoną.
  • Noooo wilkołaki... - wydukał Pogromca
  • A tak, wilkołaki, zapomniałam. Dzięki, dzięki, przyda się – uśmiechnęła się.
Bardzo chciał spytać o wózek: Czy da się kółka wymienić na gąsienice? Dlaczego na nim Ewa siedzi? Czy od zawsze? Czy mu kiedyś pozwoli pojeździć na nim? Czy jest wygodny? I co z jej nogami jest nie tak? Ostatecznie jednak zapytał o zupełnie co innego:
  • Masz telefon?
Dziewczynka kiwnęła głową.
  • Jaki?
  • Stary, mamy.... – powoli zdjęła zawieszone na szyi etui z aparatem, chłopiec w międzyczasie wyjął Nokię z kieszeni – Gierki masz? – zapytał.  Na szczęście miała.    

cdn......

2 komentarze: