(cd)
Wieczór spędził na
oglądaniu Gwiezdnych Wojen i graniu w Chińczyka z ciocią. Żadne z
nich nawet słowem nie wspomniało o mamie i tacie. Zasnął bez
umycia zębów.
Następnego dnia gdy wracał
ze szkoły na drzwiach windy czekała na niego niespodzianka. Ogromna
kartka papieru, wyrwana z bloku rysunkowego, a na niej ostrzeżenie:
WILKOŁAKOM WSTEMP
WZBRONIONY!!!
POD GROŹBĄ ŚMIERCI OD
POCISKU SREBRNĄ KULOM
P.S.
NIE BENDE SIĘ
PATYCZKOWAĆ!!
Chłopiec
wsiadł do windy, ale powietrza starczyło mu (święcie w to
wierzył) tylko na sześć pięter. Dobrze, że się
zatrzymała, bo pewnie zemdlałbym,
myślał i leżałbym tam jak jakiś trup, albo nie wiem
co.
Wychodząc
z windy minął kogoś w drzwiach, otarł się o jakiś czarny
płaszcz, mruknął jakieś przepraszam
i tyle go było. Ale i tak wsiadł do kolejnej. Na szczęście
przyjechała zupełnie pusta. Nacisnął trzynastkę,
a potem bardzo starał się oddychać. Gdy wysiadał, był naprawdę
zadowolony z siebie.
Wieczorem, pochwalił się
mamie, która pojawiła się równie nagle jak zniknęła, bez słowa
wyjaśnienia.
-
Teraz już wszystko będzie
dobrze, mamo. Sam jeżdżę windą! Zobaczysz, nie będziecie
musieli czekać na mnie na dole albo na górze....
-
Mój dzielny Koteczek –
ucałowała go w czoło, poczochrała czuprynę, przytuliła.
Pachniała mieszanką papierosów i słodkich naleśników. Lubił
oba zapachy, więc wtulił się w nią jeszcze mocniej. Czuł się
naprawdę szczęśliwy i spokojny. Nagle, przypomniał sobie rozmowę
z Ewą:
-
Mamo, czy na naszej klatce
mieszka jakiś potwór?
-
Tak – przyznała bez
chwili wahania.
-
A
więc to prawda! – pomyślał
chłopiec. Głośno natomiast zapytał – kto jest potworem!?
-
Twój
ojciec – powiedziała, a on
popatrzył na nią z niedowierzaniem. Chciał spytać, mamo
czy to jakiś żart? ale
wyglądała bardzo, bardzo serio. Serio i smutno i
nie patrzyła mu w oczy.
Postanowił
zatem, obadać sprawę,
to znaczy, dokładniej przyjrzeć się tacie (jak tylko wróci do
domu ze swojej tajemniczej podróży).
W nocy śniło mu się, że
goni go woźna na miotle i krzyczy coś o zostawionych pod ławką
kanapkach. Uciekał po korytarzu szkolnym ile sił w nogach.
Naturalnie, strasznie zmęczył się w tym śnie, gorzej niż na
wuefie. Rankiem, pewnie zaspałby do szkoły, gdyby nie sms od Ewy z
supertajną informacją:
Wiem
kto jest wilkołakie
Najwyraźniej z pośpiechu
zgubiła ostatnią literę. Odpisał:
Niemw
tego nikomu. Spotkajmy
sie przed windom o 15 zero zero na 12 pientrze.
Na koniec też chciał podzielić się jakąś sensacją, więc
napisał: Moj tato jest potworem.
A
w głowie kołatało mu pytanie, ja
też nim jestem? bo przecież kochał tatę.
Gdy wychodził, mama ciągle
spała. Leżała na kanapie, w dżinsach i we wczorajszym swetrze –
musiała zasnąć bez wieczornej kąpieli. Zazwyczaj, widywał ją
rankiem w piżamie i w tych śmiesznych kudłatych kapciach. Najpierw
budziła go, a potem przygotowywała śniadanie. Przez chwilę
zastanawiał się czy teraz on powinien zbudzić mamę. Ostatecznie,
minął ją na palcach i wyszedł do szkoły. Nie był w najlepszym
nastroju. Spóźnił się na pierwszą lekcję za co dostał uwagę
do dzienniczka.
cdn....
cdn....
Ciekawe opowiadanie, ze zniecierpliwieniem czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńpięknie dziękuję!
OdpowiedzUsuń