3.29.2012
z przegadanych:
- mamo,mamo słuchaj!:
idzie Puchatek przez las
nagle patrzy
w gówno wlazł!
fiknęłam ze śmiechu, a M(iłosz) wyjaśnił:
- to na lekcji Sz. powiedział, kiedy ktoś wychodził do toalety.
- co na to dzieci?
- chichrały się!
- a pani?
- też. a potem wstawiła Sz. uwagę.
homo insipiens, ot tak przypomniało mi się.
3.25.2012
podobno klasyczny podział na dziecko i dorosłego na naszych oczach jest wypierany przez podział na konsumenta i niekonsumenta. inaczej mówiąc, tego który kasę ma i tego który o niej marzy. konsumenci to zwykle ludzie w sile wieku, niekonsumenci: dzieci i emeryci. doskonale to rozumieją producenci. w towary dla dzieci wciskają fragmenty własnego dzieciństwa, pokoleniowe wspomnienia. to taka cicha umowa, bezsłowna unia między rodzicami: tymi którzy projektują towary dla dzieci i tymi którzy kupują je.
o zdjęciu
ktoś podpisał je innocence.
zawsze podziwiam to, z jaką determinacją i jednocześnie nieświadomością, dzieci wyrywają się prostym podsumowaniom i podziałom, także naukowym.
na marginesie
niewykluczone, że w postach powtarzam się. proszę wybaczyć. to cena mielenia raptem kilku tematów.
przyszła Pani Przerwa Konieczna. i jak ja jej podołam? Oh and if I had a brain... Oh and if I had a brain...... ;)
3.24.2012
a więc to o to chodzi w nieprzywiązywaniu się do świata. nie tylko o rzeczy materialne ale też o duchowe. dać odejść sentymentom. nie płakać za drzewem zrodzonym z orzecha drohobyckiego, za skojarzeniami z grafikami i onirycznym światem Bruno Shulza. nie przywiązywać się do roli społecznej, bo matką jest się tylko dla dzieci, a dla psa winno się być zimną suką, nie patrzeć w oczy, nie dawać jeść za darmo i warczeć gdy przekracza normy. wszakże, nie usynowi się psiaka. nie liczyć się zanadto z pozycją lub z twarzą. jutro może wyglądać bardzo inaczej.
o zdjęciach
znów o jedną gałąź mniej........
3.23.2012
3.22.2012
w zen ceramika prócz wielu innych jest drogą doskonalenia umysłu. myślenie, zawsze służy szukaniu błędu, nieprawidłowości i asymetrii, które ostatecznie udowadniają, że życie, mimo kontrastów jest jednią.
o zdjęciach
suszki, próbki, próbeczki
bo od dawna chodzi za mną pomysł ceramiki delikatnie wplecionej w naturę, sztuczności unaturalnionej, cichutko wkomponowanej w przyrodę. czegoś co zaczyna żyć własnym życiem, gubi się i rośnie jak kamień. obrasta niczym myśl w słowa, której ktoś kiedyś dał początek i potoczyła się swoją drogą....
ambitny plan, nie do zrealizowania, ale chyba lubię marzyć.
3.21.2012
3.20.2012
3.19.2012
przy okazji
muza. koniecznie z komórki. koniecznie szalona w przeciwieństwie do smętów granych na pianinie - typologia M(iłosza).
i skąd taki wybór, zamiłowanie do mocnej, brudnej gitary? z której warstwy duszy? albo co tym jazgotem zagłusza? bo jeśli spojrzeć w oczy... jednak melancholik.
o fotografiach
- pstrykasz, a potem wrzucisz zdjęcia na tego swojego bloga?
spokomaroko, nigdy tu nie wchodzą.
3.18.2012
najlepsza matka literacka? Lovis z Ronji córki zbójników Astrid Lindgren. zawsze po stronie dziecka, nigdy zaborcza. spokojna, silna, rozsądna. dziarska babka. szalenie lubię tę postać.
z podsłuchanych
- tato wiesz, kto to jest "twoja stara"?
- ?
- "twoja stara" to babcia.
chyba nie do końca, skoro nawet w slangu nastolatków są wyrazy nieśmiertelne.
o zdjęciach
w Kanie szczecińskiej bywa jak w zbójnickiej jaskini
3.14.2012
ze zwierzeń
w patrzyłam na ceramiczne doniczki. wszystkie równiutkie, identyczne, klon klonu. gładkie i nijakie, zwyczajnie nudne. i nagle jakaś totalna wściekłość ogarnęła mnie na to fabryczne oszukaństwo. na brak duszy w przedmiocie, na kicz i masowość produkcji. wyobraziłam sobie, jak zrzucam je wszystkie, zgarniam wielką łapą i patrzę jak lecą na podłogę, rozbijają w drobny mak – doskonały materiał na jakąś fantazyjną mozaikę.
o zdjęciach
rowerowy szop
ulepiony po wizycie w super hiper sporawym markecie
zapewnie strzeli w piecu, więc upamiętniłam nierówności
3.13.2012
3.10.2012
bywa, że między zabawą a pracą jest niezwykle cieńka granica. wyznacza ją zapłata.
zdjęcie z serii być jak.......... Piotruś Pan.
z pasją bawić się, do utraty tchu, bez końca. nie zdradzić siebie. opłaca się.
(na zdj. Daniel Mizieliński)
na marginesie
to się zrobił bardzo kolorowy blog, jakby mimochodem. sama jestem zaskoczona. idzie wiosna?
3.09.2012
3.07.2012
z przegadanych
- ....a tak.. ty jesteś mamo wegeterianka...
- ..... no staram się....
- a jajka jesz!! a to prawie kurczaki!
podobno, na pogląd o niezykłej wartości białka zwierzęcego dla rozwoju organizmu człowieka, miały wpływ dawne wierzenia, które wspólnotom totemicznym kazały w rytualnej konsumpcji mięsa określonych gatunków widzieć uwewnętrznienie ich właściwości, np siły, zwinności, czy wytrzymałości. w końcu stara prawda ludowa (czyt. potoczna) głosi jesteśmy tym co jemy.
no i znów napisałam coś i nie jestem do końca tego pewna.
o zdjęciach
jak widać, nie tylko Žižek wierzy w rewolucję. choć pewnie inaczej ją sobie wyobraża.
3.06.2012
podobno Philip Zimbardo, robiąc badania nad streotypami, przez tydzień chodził po uczelni w spódnicy. niby normalnie prowadził wykłady, projekty, rozmawiał ze współpracownikami i student(k)ami, ale niezwyczajnie.
tutaj, chyba nie lada wyczynem, byłoby założyć dresy. to jak narazić się na pewną agresję.
o zdjęciach
dresiarze bez ładu i składu.
podobnie jak moja znajomość reguł w tenisie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)