6.30.2010


fenomen fotografii ślubnej.
już od dawna, nie chodzi o upamiętnienie zdarzenia, ale o. no właśnie, o co w tym chodzi?
może, wychodząc naprzeciw potrzebom społecznym, prócz fotografii ślubnej należy uprawiać fotografię rozwodową?
na przykład: rozwód w estetyce serialowej albo rozwód przy zachodzi słońca i tym podobne. brzmi chyba nieźle, a jeszcze lepiej by wyglądało.

2 komentarze:

  1. ...a może chodzi o "kreowanie" własnego szczęścia, "ubajkowienie" własnego życia. Może wyjaśnieniem jest to, że tak wiele z tego co nas otacza nie chce "być" lecz chce tylko "poudawać". ... a może zupełnie z innego powodu ;))

    Chwilka, bardzo lubię podglądać Twojego bloga

    OdpowiedzUsuń
  2. tak, można to i tak tłumaczyć:)ale moja ulubiona interpretacja to ta że niegdyś film naśladował życie, a dziś "życie" naśladuje film:)

    dziękuję Ewa, podglądaj śmiało! z równą przyjemnością zaglądam na Twój blog :)

    OdpowiedzUsuń