9.16.2010

miałam wczoraj piękny dzień. w dresiku i pod kocykiem, zagracałam kanapę. to był jakiś wirus. po nieprzespanej, męczącej nocy bolał mnie każdy mięsień, na nic nie miałam siły, nic nie musiałam. bez wyrzutów sumienia, bez poczucia winy, że praca stygnie, bez obsesji pisania, czytania i fotografowania, byłam naprawdę szczęśliwa, jakaś wewnętrznie lekka.

więc jednak, dyskomfort ciała nie tylko ogranicza, ale również wyzwala.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz