5.19.2010


miałam plan – wstać o piątej, otworzyć laptop i pisać, by napisać wreszcie wszystko to, co zostało do napisania.
myślałam – o tej piątej, myśli muszą być jeszcze krystalicznie czyste, jakby wydestylowane z codziennego pyłu, tysiąca małych spraw do załatwienia, zrobienia, z potrzeby posiłków i wypróżnień, z fizjologii ciała. myślałam – z takimi myślami to się uporam, ustawię w szeregu jak żołnierzy i rozkażę chwytać w słowa wszystko co jest do schwytania, raz dwa i sprawa będzie załatwiona. ale w nocy grał Kult. nieopatrznie uchyliłam okno i porwało mnie całą, znowu mnie porwało. zasłuchałam się, wymłodniałam i takie tam, a o piątej rano, moi żołnierze w najlepsze zdezerterowali. Znowu to samo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz