2.19.2013






























zadziwiające jak bardzo ~M swoim komentarzem (poniżej) wstrzelił się w zagadnienie, o którym akurat myślałam fotografując to niesamowite yoga stado.
mam nadzieję, że to zbieg okoliczności, a nie moja namolna sugestia 

na zdjęciach 
nie zajęcia z opieki nad dziećmi, ale yoga dla mam w towarzystwie szkrabów.

10 komentarzy:

  1. Nie jestem pewny co widzę, ale przyszło mi do głowy, że zadziwiające jest, iż dzisiaj wiele ludzi musi uczyć się zajmowania swoimi dziećmi.

    OdpowiedzUsuń
  2. wcale nie zadziwiające, choć tragiczne.
    z tym się przecież nie rodzi (a jeśli rodzi, to jak u zwierząt na poziomie chowu nie opieki), więc jak wszystkiego innego, opiekowania trzeba się nauczyć.
    kiedyś uczono się jej spontanicznie, uczestnicząc w wychowaniu młodszego rodzeństwa i w grupach podwórkowych (niejednolitych wiekowo). dziś drobiazgowo separuje się dzieci i dorosłych, dźwiga spuściznę kultu „naukowej” oceny tradycji czyli, jej nie tak dawną krytykę.
    dlatego mówi się o wykorzenieniu człowieka z kontekstów lokalnych, wrzuceniu w różne systemy eksperckie, które uczyniły z macierzyństwa pole wpływów i rywalizacji.

    w trakcie zajęć usłyszałam jak jedna kobieta uspokajała drugą : czytałam że dziecko do czwartego roku życia coś tam coś tam. 50 lat temu żadna kobieta nie powiedziałaby czegoś takiego. macierzyństwa i jaka powinna być matka uczą politycy, księża, autorzy poradników, kolorowe czasopisma (o roli ojca mówi się tyle o ile).
    można by długo na ten temat........

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałaś "W ciągu kontinuum"?

      Usuń
    2. a, czyli pytanie było postawione z perspektywy pewnej koncepcji.. wszystko jasne. rodzicielstwo bliskości, instynkt, intuicja...
      tak, znam, zajmuję się badaniem poradników, tego jaką ideologię dzieciństwa i wychowania sprzedają.

      Usuń
    3. To nie było pytanie w sumie ;)
      Tak mi do głowy przyszło, pół-żartem i mniej poważnie raczej. Kiedyś przeczytałem tekst: "współczesna kobieta musi się uczyć wychowania własnych dzieci z książki napisanej przez obcego faceta". Tekst ten dotyczył książki Spocka ;)

      Osobiście czytałem połowę "W ciągu kontinuum", nie postrzegam tej książki jako poradnika a raczej jako ciekawy zbiór obserwacji jakie poczyniła autorka pochodząca z dumnej kultury zachodu wśród ludzi, którzy reprezentowali zupełnie odmienny styl bycia.

      Jednakże, mam wrażenie, że jednak każdy z nas rodzi się raczej z instynktem do wychowania a do tego zawsze powtarzam, że dziecko ma instrukcję obsługi i tylko trzeba z uwagą obserwować, aby nauczyć się ją czytać.

      Książki są fajne, ale traktowanie ich jak wyroczni już nie... więcej chyba z tego szkody niż pożytku. Sam nierzadko obserwuję młodych rodziców, którzy ślepo wierząc jednej, drugiej, czy dziesiątej książce kompletnie nie widzą swojego dziecka a jedynie obcego człowieka, którego trzeba formować jak plastelinę... tylko zapominają, że plastelinę najpierw należy ogrzać.

      Usuń
    4. bardzo ciekawe rzeczy piszesz. mogę je wykorzystać?

      Usuń
    5. Pewnie, może coś pozytywnego z tego powstanie dla kogoś.

      Usuń
  3. możnaby , chyba nawet takie zdjęcie ze swojego podwórka widziałem z siostrą, bratem wózkiem, dzieciakami sąsiadów a w wózku ja, brak dorosłych na zdjęciu , zdjęce nie pozowane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak ja lubię te Twoje reminescencje czasów dzieciństwa!

      Usuń
  4. Zdjęcia dzieci w czarno-bieli są depresyjne :/

    OdpowiedzUsuń