



zdjęcia zrobione przy okazji wyprawy do Lubczyny
po papiermiała przyjemność z sukienki, taką jaką mają małe dziewczynki a nawet chłopcy, zanim odkryją, że jest w tym coś niestosownego. że fajnie jest, gdy tkanina majta się, łaskocze, że ciekawie układa się przy każdym powiewie wiatru, że ten opór który sprawia jest zaskakujący i miły. było w tym coś szalenie pierwotnego. już zapomniałam, że można tak przeżywać kieckę, bez kontekstu symbolicznego.
na ostanim ze zdjęć, ironiczne choć ciepłe spojrzenie na konwencję, formę kobiety efemerycznej, tajemniczej, nieuchwytnej, romantycznej, czy jakkolwiek ją nazwiemy - ukradkiem, dzinsy wyszły spod spódnicy:)
poniżej, dla odmiany
kobieta pozytywistyczna. zajęta, piekielnie skromna i ideowa.