podobno znów komuś wlazłam do snu.
przepraszam.
ALE, czy to byłam na pewno ja? skoro
w fatałaszkach narratorki bloga....
przecież słowa choć nie chcą,
kłamią. fotografie też.
o zdjęciach
długo nie mogłam znaleźć słów,
które spięłyby to spotkanie. jakiegoś wspólnego mianownika,
prócz tego wrażenia, że dzieci kompletnie niezainteresowane ludźmi,
czas spędziły wśród przedmiotów, samych ludzi traktując
podobnie, jak rzeczy. a kobiety, zwyczajnie lgnęły do siebie.
opiewanej stadności uczymy się w toku rozwoju?
a poza tym
kącik szwaczek
ściana joginek
okienko smakoszy
i wewnętrzne rozproszenie.