













to chyba Eco postawił to pytanie: czemu by nie nazwać sztuką dzieł przyrody? czyż nie zachwycają formą? lekkością? czyż nie wzbudzają emocji? nie rozczulają do łez?
z marzeń:
móc podrobić naturę. póki co, nijak nie udaje się.
przy okazji zdjęć:
chyba jakiś zamroczony po sobocie anioł spadł o świcie z nieba na ziemię. pogubił pióra, zahaczył ażurowym wdziankiem o gałęzie i podarł je zupełnie. delikatne strzępy wisiały prawie na każdym drzewie, słupie i krzewie. wśród obumarłych liści walał się anielski puch, mokry od rosy i porannej mgły. nie ma co, szybko się taki nie pozbiera, nie załata się, nie poskleja – wiadomo, jesienna deprecha. chyba że, grzybki uniosą go na chwilę z powrotem do nieba.
na marginesie
babie lato, to podobno sprawka pajęczej młodzieży. przędą chyba tylko dla sportu, w ramach treningu, z kiepskich szybkorwących się nici. równo, bez względu na płeć, nie potrzebują do tego parytetów, przywilejów ni ulg.
Jakiś defekt mózgu chyba ale ten listek na pierwszym zdjęciu to jakoś mi się tak z czymś nieobyczajnym kojarzy żeby nie powiedzieć lubieżnym...
OdpowiedzUsuńbajkowo, tak to musiało być z tym aniołem... anioł też człowiek;)
OdpowiedzUsuńToster, mnie tez :))
OdpowiedzUsuńdzieki Openko:) jutro zapewne tez bajkowo bedzie ;)
uff a myslalam ze tylko ja mam takie skojarzenia :>
OdpowiedzUsuńładnie podrobione to trzecie od góry :)
Od góry 3, 8, 12 !!!
OdpowiedzUsuń