7.28.2011





podejrzane
bez zbędnego pitolenia.

7.26.2011






podsłuchane przy deserze
Mały M.: zostanę kiedyś fotografem bo to nie jest trudna praca.

o zdjęciu
najlepsze drożdżówki w tej części galaktyki, pieczone przez Dużego M. pochłaniane przez Małego M.
prawie jak w tym wierszyku tańcowały dwa Michały jak ten mały zaczął krążyć, duży nie mógł zdążyć.

7.25.2011



z archiwum tekstów zapomnianych
fakt, że człowiek jest śmiertelny z natury, wydaje się czymś całkowicie obcym mitowi - to wręcz stałe negowanie zjawiska. w micie nie istnieje pojęcie śmierci naturalnej, zgon zawsze ma miejsce wskutek jakiegoś szczególnego wydarzenia, upadku człowieka, katastrofy. (Cassirer)

no i znów wrócił temat śmierci, jak czkawka.

7.24.2011



Monet?
impressio (łac.) - odbicie, wrażenie....

7.22.2011



dla odmiany, kilka definicji zbudowanych przez gorylicę Koko (o której można przeczytać między innymi w Wiki):
obraza - myśleć paskudnie brzydko
maska - kapelusz oczny
zapalniczka - butelkowa zapałka
mądry goryl - ja
kiedy ludzie mówią cholera? – praca. ohydny

właśnie: CHOLERA!

o zdjęciu:
Misia i Iga, obie na kolonii.


wyjątkowo, zamiast słów:
http://www.mp3ye.eu/491714_kristin-hersh-your-ghost-mp3-download.html

i jeszcze z przeczytanych na You Tube komentarzy do utworu Kristin Hersh:
This is haunting. My husband and father died within a year of each other and I kept their cell phone service for months, just to hear their voices.

poza tym pada, trzeci dzień z rzędu.
melancholia.

7.17.2011


z zasłyszanych przy drugim śniadaniu:

eM lat 9:
jak będziesz dorosły to będziesz miał dziecko?
nie czekając na odpowiedź:
ale jak się ma dziecko trzeba płacić za szkołę!
po chwili ciszy:
ale lepiej płacić za szkołę i nie być samotnym.

ciekawy punkt patrzenia.

7.15.2011



zainspirowało mnie to:
http://niespabezadresu.blogspot.com/2011/07/czerwona-sukienka.html

szczególne znaczenie barwy czerwonej w życiu dzieczynek - istnieje takie?
dziewczęce wspomnienia czerwonych sukienek? wymarzonych? lub innych wydarzeń związanych z tym kolorem? istnieją takie?

o refleksje, opowieści, proszę pięknie na priv:)


podobno chwilkablog jest analogowym blogiem. cokolwiek to znaczy, by dopełnić obrazu dwie analogowe fotografie.

na marginesie
ale do ciemni to chyba już nigdy nie wrócę.

7.14.2011



uporczywe pragnienie bycia starszą.
czasem zachowuje się tak jakby goniła swoją przyszłość, testowała bycie nastolatką, może nawet kobietą. łatwo wyobrazić sobie ją w przyszłości.

na marginesie
trzeba zacząć jakoś przygotowywać się mentalnie na nieuchronne oblężenie popkultury, kupić sobie jakieś zatyczki do uszu albo co.

z innej strony
ulubiony serial dzisiejszych dzieci? - Dr House. to taka współczesna wersja Kliniki Zdrowego Człowieka. pamiętacie? na co ja nie umierałam w wieku ośmiu lat! M. podobno też.

7.13.2011







to tu to tam, krzywo wbite w ziemię badyle od parasoli, parawany, na chybcika konstruowane obozy. jeszcze wszystko barwne, ale już lekko płowiejące w ostrym słońcu.bardziej przypominali rozbitków niż wczasowiczów czerpiących radość z pobytu nad morzem. skupieni w gromady, tłumnie osobni.

najwyraźniej samotny tłum (Riesman) z konsumpcyjnymi nawykami, nie bardzo umie odnaleźć się w pustej przestrzeni, jakkolwiek byłaby przyjazna i piękna.

zdjęcia zrobione w Karpaczu nad morzem (cyt.)

7.10.2011


znalazłam w spamie:
Wiking ****** zaprasza Cię do Facebooka
bosko, mój pies ma profil na Facebooku i do tego jeszcze jakichś znajomych ma.

żeby było jasne, żadne z nas, ludzi ****** z tego domu nie jest na Facebooku - pies jest jedyny i to nie zanasza sprawą. powinnam się martwić? bo uśmiać już się uśmiałam :)

o zdjęciu
Viking i jego rozkojarzony psi anioł.

początkujący ambitny pisarz, student medycyny oraz tani korepetytor w jednym, któremu nieobcy był mu smak najtańszej wódki monopolki i królestwo nieletnich prostytutek, ulice matek handlujących własnymi dziećmi, alfonsów, nędzarzy i złodziei. włóczył się z przyjaciółmi, sypiał pokątem to tu to tam, w suterenach u obcych wyczerpanych życiem ludzi. to podobno w takich okolicznościach zrodziła się miłość lub przygoda z siedemnastoletnią dziewczyną, zakończona ciążą. ciążę przerwano lub dziecko porzucono. historia o tym milczy. wiele lat później, w getcie warszawskim, tak do tego nawiązał: juchy zachłanne i na noce łase, no i rodzą dzieci. Paskudny obyczaj. Raz mi się zdarzyło. Pozostał niesmak na całe życie. Dość mi tego było. I gróźb i łez.
na podstawie, J. Olczak-Roniker, Korczak. Próba biografii, 2011. książka dobra, ważna i potrzebna. na pewno wzbudzi niezdrowy szum w pewnych kręgach Środowiska.

o zdjęciu
ja czytałam o Korczaku a właściwie Henryku Goldszmitcie a chłopaki o Percym Jacksonie, fantastycznej postaci, która łączy współczesność z bogami Olimpu.

7.09.2011



szczecińska Wenus z Milo na styku ulic Janosika i Piotra Skargi.

w teorii literatury znany jest motyw książki niebezpiecznej, demonicznej, takiej której lektura gubi, doprowadza do szaleństwa a nawet śmierci. częściowo za taką książkę uchodzi Pani Dalloway Virginii Woolf. może Bycie i czas Martina Heideggera też winno się do niniejszych lektur zaliczyć. treść jej dotyka mocno, uwodzi i boli. bo Heidegger bezceremonialnie budzi głęboko ukrytą w człowieku trwogę, nazywa to co w kulturze (nie bez kozery) przemilczane - oczywistość i jednocześnie tabu, że bycie jest zawsze byciem ku śmierci.

a jednak, nie sposób nie pokochać słów Heideggera.

na marginesie:
co rusz wraca pomysł na zapis/opis społecznych praktyk mówienia o śmierci. może kiedyś się uda.

7.08.2011




szósta rano. dziś.
ostatnie ze zdjęć - odbicie w lustrze, jak Alek po drugiej stronie lustra, w Krainie Snów-Czarów.

na marginesie
bajzel z wczoraj.

-popatrz na mnie
-nie

pstryk
nawet nie zauważyłam, że ma różne skarpetki. dopiero potem przeglądając kadry na monitorze. automatycznie pomyślałam: różnojednia, a zaraz potem, że chyba już nie najlepiej ze mną.

na marginesie
różnojednia – odmienne jakości a przenikając się stanowią jedność. Trentowski miał na myśli rozum i duszę, ja sprowadziłam różnojednię do dwóch różnych skarpetek. powtórzę: oj źle ze mną. ;))

7.02.2011






śmigus-dyngus ostatniego dnia czerwca
miska psa siała postrach.

to samo miejsce, te same dzieci w wakacje, rok wcześniej. tylko zabawa trochę inna:
http://chwilkablog.blogspot.com/2010/08/miedzy-deszczem-deszczem-rozegrano-mecz.html

na marginesie
podobno rok wlecze się siedmioletniemu dziecku jak cztery lata człowiekowi dorosłemu. wątpię. sądzę, że na półmetku życia odczuwalne tempo biegu czasu jest jeszcze szybsze – rok skraca się do miesiąca. sprawdzone empirycznie.

miseczki dzieci
ulepiły, poszkliwiły, jeszcze nie zużyły. jedynie one rozróżniają, która jest czyja.


łódeczka i pyszny duet

ręczna ceramika ma mnóstwo uroku, który trudno oddać. hiperrealizm zapisu cyfrowego zwykle degraduje poetykę przedmiotu do kilku irytujących krzywizn. coś co wydaje się interesujące na zdjęciu kiczem.
nie na darmo Salvador Dali pisał: noszę ze sobą cenny aparat, który wymyśliłem dwa miesiące temu i dzięki któremu zrealizuję większość moich nowych obrazów. przypomina malutki i delikatny aparat telewizji kolorowej a nie okropny i twardy aparat fotograficzny. najwspanialsze jest w nim to, że jest zupełnie miękki. tak to oko.

7.01.2011



czarny flaming zamiast czerwonego
, albo jakiś inny powykręcany ptak
ręczna szybka robota, pomiędzy słowem a słowem, w samym środku bezmyślności i niepokoju, gdy z rękoma trzeba coś zrobić albo z głową.

na marginesie
chyba zaczynam rozumieć niechęć niektórych do koła garncaskiego, uporczywe przywiązanie do lepienia, do nierówności, wadliwych kształtów, fantazyjnych, przypadkowych załamań płaszczyzny.

słoń indyjski na czerwonym dywanie.
dziś wyjęty z pieca, dziś pospiesznie, niedbale sfotografowany.